Wislawa Szymborska
نقشه*
هموار همچو میزی
که روی آن گسترده شده است
هیچ چیز در زیر آن به تک و تا نیست
و یا به جستجوی راهی به بیرونشدن
بر فراز آن- دم زدنِ انسانی من
هوا را به آشوب نمیکشد
و همهی آن پهنه
دستنخورده میماند
دشتها و درههایش همیشه سرسبز است،
بلندیها و کوهسارها زرد و قهوهئی،
در هماندَم دریاها و اقیانوسهایش به آبیئی مهربان میهماناَند
در کنار کرانههای پارهپاره
همه چیز اینجا کوچک، نزدیک و در دسترس است.
من میتوانم آتشفشانها را با سرانگشتم بفشرم،
بدون دستکشی کلفت قطبها را نوازش کنم،
یک نگاه من میتواند
در بر بگیرد هر بیابانی را
با رودخانهئی که درست در کنار آن غنوده ست.
چند درخت نماد جنگلهای کهن هستند،
که نمیتوانی در میان آنها گم شد.
در شرق و غرب،
بالا و پایین خط استوا -
خاموش مانند افتادن سوزنها،
و در هر سرسوزن سیاه
اینمردمانند که زندگی میکنند
گورهای گروهی و ویرانههائی بهناگهان
بیرون از این تصویر هستند
مرزهای کشورها را به دشوار میتوان دید
گویی آنها میان بودن یا نبودن دودلاَند.
من نقشهها را دوست دارم، زیرا آنها دروغ میگویند.
زیرا آنها به راستیِ ناگوار دسترسی ندارند.
چون با دلیگشاده و خوشخو
جهانی را پیش روی من گستردهاند
که نه از آن این گیتی ست.
-----
Mapa
Płaska jak stół,
na którym położona.
Nic się pod nią nie rusza
i ujścia sobie nie szuka.
Nad nią – mój ludzki oddech
nie tworzy wirów powietrza
i całą jej powierzchnię
zostawia w spokoju.
Jej niziny, doliny zawsze są zielone,
wyżyny, góry żółte i brązowe,
a morza, oceany to przyjazny błękit
przy rozdzieranych brzegach.
Wszystko tu małe, dostępne i bliskie.
Mogę końcem paznokcia przyciskać wulkany,
bieguny głaskać bez grubych rękawic,
mogę jednym spojrzeniem
ogarnąć każdą pustynię
razem z obecną tuż tuż obok rzeką.
Puszcze są oznaczone kilkoma drzewkami,
między którymi trudno by zabłądzić.
Na wschodzie i zachodzie,
nad i pod równikiem –
cisza, jak makiem zasiał,
a w każdym czarnym ziarnku
żyją sobie ludzie.
Groby masowe i nagłe ruiny
to nie na tym obrazku.
Granice krajów są ledwie widoczne,
jakby wahały się – czy być czy nie być.
Lubię mapy, bo kłamią.
Bo nie dają dostępu napastliwej prawdzie.
Bo wielkodusznie, z poczciwym humorem
rozpościerają mi na stole świat
nie z tego świata.
Możliwości
Wolę kino.
Wolę koty.
Wolę dęby nad Wartą.
Wolę Dickensa od Dostojewskiego.
Wolę siebie lubiącą ludzi
niż siebie kochającą ludzkość.
Wolę mieć w pogotowiu igłę z nitką.
Wolę kolor zielony.
Wolę nie twierdzić,
że rozum jest wszystkiemu winien.
Wolę wyjątki.
Wolę wychodzić wcześniej.
Wolę rozmawiać z lekarzami o czymś innym.
Wolę stare ilustracje w prążki.
Wolę śmieszność pisania wierszy
od śmieszności ich niepisania.
Wolę w miłości rocznice nieokrągłe,
do obchodzenia na co dzień.
Wolę moralistów,
którzy nie obiecują mi nic.
Wolę dobroć przebiegłą od łatwowiernej za bardzo.
Wolę ziemię w cywilu.
Wolę kraje podbite niż podbijające.
Wolę mieć zastrzeżenia.
Wolę piekło chaosu od piekła porządku.
Wolę bajki Grimma od pierwszych stron gazet.
Wolę liście bez kwiatów niż kwiaty bez liści.
Wolę psy z ogonem nie przyciętym.
Wolę oczy jasne, ponieważ mam ciemne.
Wolę szuflady.
Wolę wiele rzeczy, których tu nie wymieniłam,
od wielu również tu nie wymienionych.
Wolę zera luzem
niż ustawione w kolejce do cyfry.
Wolę czas owadzi od gwiezdnego.
Wolę odpukać.
Wolę nie pytać jak długo jeszcze i kiedy.
Wolę brać pod uwagę nawet tę możliwość,
że byt ma swoją rację.
No comments:
Post a Comment